Świdkon XI już za nami!
Piję herbatę z cytryną w świdkonowym kubku. To cukier? Nie, to smak słodkiego zwycięstwa.
Na początek powiem, że było bardzo fajnie. Tak, to nasza drużyna z Czerwonego Smoka ukończyła tytułową Wyprawę na pierwszym miejscu! Jestem z tego bardzo zadowolony. Każdy turniej punktowany do wyprawy był na swój sposób wyzwaniem, wszędzie trzeba było się starać, dlatego cieszę się, że każdemu zależało na tym, by osiągnąć cel wspólnymi siłami.
Rywalizowaliśmy z jedną drużyną bardzo mocno, a mianowicie z F(x) – możecie ją pamiętać z tamtego roku. Oni też byli blisko wygranej, przegrali jedynie jednym punktem.
Chcę też powiedzieć, że ta Wyprawa zmieniła moje patrzenie na turnieje i punkty programu na konwentach – wcześniej nie znając jakiś gier, byłem bardzo niechętny, by je poznać, ale na Wyprawie okazało się to dla mnie super zabawą i od teraz na pewno będę odkrywał nowe rzeczy. Poznanie gry w jednej chwili, a później zajęcie pierwszego miejsca w turnieju daje ogromną satysfakcję.
Atmosfera na konwencie – jak najbardziej na duży plus. Było bardzo miło być na tym konwencie z paczką ze Smoka a także spotkać ludzi, których zna się z innych imprez. Różne sytuacje okazały się bardzo śmieszne, powstało sporo memów (Zuza – szczególne dzięki za mięsko i bilet na PKP dla Yamiego, a Hubert za najlepszy animu KoSpLeJ roku).
Program – Bardzo zróżnicowany, wszystkiego było po trochu, więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie. O prelekcjach wiem mało, ale turnieje oraz konkursy wyszły bardzo dobrze – jednak moim zdaniem więcej konkursów i turniejów powinno być punktowanych w ramach Wyprawy.
– Bartek “Pelikan” Kapuściński
Tagi: Czerwony Smok, konwenty, Świdkon, Świdkon XI